Smoleńsk – wielka medialna manipulacja

TVN to dosyć specyficzne rozumienie misji dziennikarskiej. Gdy zepsuję się kiełbasa w supermarkecie potrafią wysłać dziennikarzy śledczych, ukryte kamery, pracowników incognito wkręcających się w strukturę badanego miejsca. Wyją na alarm, nierzadko wywlekając na światło dzienne tzw. brudną kuchnię danego przedsiębiorstwa i doprowadzając je do bankructwa. Gdy ginie polski prezydent, który akurat miał nieszczęście nie być pupilem salonu zachowują się w zgoła inny sposób…

Poniżej przedstawiam państwu dwie relacje z tego samego miejsca, zrobione w tym samym dniu. Pierwsza to (jak mawiają górale) prawda, druga to gówno prawda. Zauważcie, że reportaż TVN nie pokazuje ŻADNYCH szerokich kadrów z miejsca katastrofy. Jedynie konferencję prasową przedstawiciela rządu, która ma nas uspokoić i zbliżenie na dwóch „dzielnych” milicjantów w samochodzie.

Gazeta Wyborcza już bije na alarm, że „pisowska TVP zdjęła białe rękawiczki i wali łomem” w jaśnie panującą Platformę. To przecież niepojęte, że dziennikarz śmiał wyjść w pole zamiast siedzieć w ciepłym studiu i ufać we wszystko co rząd mu powie. Dziwnym trafem jednak na takiej np. Wirtualnej Polsce i w niektórych gazetach mających na tyle przyzwoitości żeby rzetelnie zbadać sprawę pojawiły się podobnie zatrważające relacje. Nadal w smoleńskich błotach walają się resztki rzeczy pasażerów polskiego samolotu. Są też relacje o znalezieniu kawałków ludzkich szczątków. Ksiądz, który był na miejscu z polską wycieczką relacjonuje, że znaleźli fragment ludzkiego ciała, które zostało pochowane przez nich z należytym szacunkiem. Wszyscy byli zaszokowani tym co zastali na miejscu. Tym bardziej, że nikt specjalnie nie wchodził tam aby czegoś szukać. O resztki samolotu można się niemal potknąć. Oczywiście z dnia na dzień jest tego coraz mniej bo nie niepokojeni przez nikogo szabrownicy wynoszą stamtąd całe reklamówki znalezisk. Pani Kopacz zapewniała nas, że ziemię przekopano na metr w głąb, że wszystko skrupulatnie wyzbierano. Ostatnio jakiś turysta, który odwiedził to miejsce na bodaj 3 tygodnie po zdarzeniu, przywiózł do redakcji jednej z polskich gazet fragment przyrządów z kokpitu samolotu, które walały się w błocie. Miesiąc po tragedii na miejscu byli reporterzy Faktu. Znaleźli buty ofiar, klisze filmowe, bardzo ważne urządzenie elektroniczne, które może mieć wpływ na całe śledztwo (radiokompas z kokpitu, dzięki któremu nawigator określał położenie samolotu względem radiolatarni umieszczonej przy lotnisku).

„To skandal, że rosyjscy śledczy tego wcześniej nie znaleźli” – nie krył oburzenia jeden z polskich prokuratorów. „To może pomóc w ustaleniu przebiegu katastrofy” – tłumaczył z kolei lotniczy ekspert Grzegorz Sobczak, redaktor naczelny „Skrzydlatej Polski”.

Reporterzy relacjonujący przebieg ich poszukiwań, opowiadali w „Fakcie” o reakcji Rosjan, którym pokazali urządzenie już na miejscu. „Niczego nie ruszaliście, nie przekręcaliście przełączników? – dopytywali. „To może być ważna część dla śledztwa. Zbadamy to” – powiedzieli śledczy i zabrali znalezisko.

„To nieprawdopodobne, ale znaleźliście panel ze wskaźnikami samolotowego urządzenia nawigacyjnego” – tłumaczył dziennikarzom „Faktu” pilot latający tupolewami.

Wyjaśnił, że dzięki radiokompasowi nawigator określa położenie samolotu względem radiolatarni umieszczonych przy lotniskach. Na jego podstawie ustala i przekazuje pilotom parametry prawidłowego lotu – wysokości i kierunku. To niezbędne urządzenie, zwłaszcza przy kiepskiej widoczności.

A teraz wyobraźcie sobie co by się działo gdyby sprawę śledztwa w ten sposób prowadzono za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Podpowiem – mielibyście transmisję TVN 24/h na dobę z miejsca katastrofy, robiącą zbliżenia na każdą grudkę błota i wiercącą dziurę w brzuchu każdemu napotkanemu Rosjaninowi ze Smoleńska. Mielibyście największe dziennikarskie śledztwo od 89 roku, do którego wracano by przez kolejne lata. Rząd zostałby wgnieciony w glebę i zmobilizowany do podjęcia natychmiastowych działań. No ale cóż – ręka rękę myje.

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Komentarzy 6 to “Smoleńsk – wielka medialna manipulacja”

  1. madmax Says:

    … i tak dalej Polska w tym samym syfie zwany jedną wielką POmyłką, naród jak owce prosto na rzeź idą, zaślepione tym co im się pokazuje, nie widząc tego co rzeczywiście jest.
    Swoją drogą niezły blog 🙂 zapraszam na mój photo-blog 😉
    http://komorovsky.blogspot.com/
    Pozdrawiam bóbr

  2. Manipulacja Says:

    Tłum jednak wierzy we wszystko…. Straszne!

  3. temida Says:

    Jaki tłum???? Z kimkolwiek bym nie rozmawiała NIKT dosłownie NIKT nie wierzy w katastrofę! a to o czymś świadczy! Świadczy o tym , że Polacy molestowani przez polskojęzyczne media nie daja sobie wcisnąc kitu na temat „katastrofy” Media piszą to co im nakazują pisać czyli tak rozmydlać Smoleńsk 2010 by winni tej „katastrofy” nie zostali ukarani.

  4. you-know-who Says:

    a przydaloby sie, zeby winni tej katastrofy poszli posiedziec (wiekszosc zginela w wypadku, ale spora czesc organizatorow i cale praktycznie wojsko polskie przezylo). zachecanie do i wspoludzial w przestepstwie tez sa karane.

  5. Jot-es49 Says:

    Zarzucacie manipulację jednocześnie manipulując?
    A może zamiast stwierdzać autorytatywnie, że mamy do czynienia z manipulacją, powiedzieć o dziennikarskiej nierzetelności i braku profesjonalizmu?
    Odniosę się do jednego tylko, cytowanego przez Was faktu. Nomem omen Faktu. Nie będę szczegółowo się o tym rozpisywał ponieważ pisałem już na ten temat http://forum.gazeta.pl/forum/w,1157,111280878,111290017,Manipulacja_Faktu_.html
    Więc tylko krótko. Dziennikarze coś znaleźli, nie wiem z kim konsultowali swoje odkrycie, wiem jedno – nie byli to ludzie mający pojęcie o tym o czym mówią. Nazywanie panela abonenckiego łączności SPU-7 ważnym urządzeniem nawigacyjnym a już radiokompasem to bardzo gruba przesada. Mnie osobiście wystarczyło bowiem 15 minut w internecie aby określić szczegółowo co to jest.
    Dziennikarze zapewne dostępu do internetu nie mieli.

Dodaj komentarz